M i n i b a j k i
Wstęp do bajek
Chcecie bajek oto bajki
Na przywary to nahajki
Komar i mucha
Przyganiał komar musza
Że lata zbyt niska
Zamknął paszczę
Wpadając w ogniska
Słoń i pszczoła
Słoń nie poczuje
Gdy do żądli pszczoła
Tej po ciężkiej pracy
Przyszło zejść z padoła
Czapla i lis
Lis i czapla piją z dzbana
Lis trzeźwy
Czapla pijana
Lis i czapla jedzą z półmiska
Czapla głodna a syty liszka
Lis i kruk
Lis chwali kruka
Z dziobem pełnym serka
Oklaski dla kruka
Dla lisa wyżerka
Pan i pies
Szczekasz pan bije
Bije gdy nie szczekasz
Przewrotna jest
Wdzięczność człowieka
Mysz i kot
Nawracała mysz kota
Wychynąwszy z norki
Dziś za nią towarzyszki
Mamroczą paciorki
Dąb i małe drzewko
Zazdrosne o dąb drzewka
Że taki mocarny
Wycięli padło a los
Drzewek pod nim marny
Kogut i perła
Perłę znalazł kogut
Wór zań prosa zyskał
Teraz już nie chodzi
Spać o suchym pysku
Rada szczurów
Kot diabłem w oczach szczurzych
Rada zleca przypiąć mu kołatkę
Do dziś hordę trzebi
Trudniej wykonać niźli trzymać gadkę
Złodziej i osioł
Złodzieje porwali osła
O zdobycz się leja
Trzeci im go podebrał
I z dala się śmieje
Wilk i bocian
Płaci wilk bocianowi
Że kość wyjął z krtani
Tym że szyi nie uciął
Ciesz się życiem pani
Wilk pasterzem
Wilk wdał się w pasterze
Został mu głos wilczy
Zbudził psy i owce
Co z nim bajka milczy
Konik polny i mrówka
Drwił konik polny z mrówki
Że z niej wół roboczy
Wołek przezimował
Konia robak toczy
Dąb i trzcina
Dąb się chwalił trzcinie
Nikt mi nie da rady
Wicher trzcinę przygiął
Dąb wyrwał z posady
Sójka i pawie pióra
Sójka w ogonie pawie pióra
Nosiła od święta
Wnet ja pogoniły
Zazdrosne ptaszęta
Szczur i słoń
Szczur co ze słonia
Chciał zrobić balona
Że mały i gapa
W ustach kota kona
Lew i mucha
Mucha lwa napastuje
Wnet ten w znoju ginie
Mucha z sukcesu kontent
Lecz już w pajęczynie
Koń i wilk
Wilk czyhając na konia
Z ziół nań kręci haka
Dostał w ryło kopytem
Już nie ma biedaka
Wilk i owce
Wilk zjadał owce
Z tego się spowiadał
Wybaczały aż żadnej
Nie zostało z stada
Osioł w lwiej skórze
Osioł w lwiej skórze
Wnet rozpoznan będzie
Wróci do kieratu
I to w tylnym rzędzie
Wilk i koźlę
Wilk koźlęciu dał hasło
Ta żąda kopytka
Dwa dla pewności
Przywara nie brzydka
Wilk i owca
Wilk i owca
Zawarli ugodę
Napadł ufną znienacka
Nie przymiera głodem
Człowiek i zdrowia
Człowiek i zdrowie
Poszli w zawody
Padł człowiek zdrowie
Pozostało młode
Pies i cień
Nie goń jak pies
Cienia w wodzie kęsa
Cień ci umknie
Stracisz wkładkę mięsa
Czapla
Czapla linem i kiełbiem
Gardzi w swej wielkości
Wnet braknie i płoci
Teraz mała pości
Starzec i osioł
Napadnięty ze starcem osioł
Raz mądrością błyska
W panu widzi wroga
Nie poniósł chłopiska
Szczur anachoreta
Zamiast jałmużny obiecał
Szczur modlitwą wspierać
Lecz czy Bóg wysłucha
Modlitwy przechera
Zając i kuropatwa
Drwiła kuropatwa z zająca
Że przed psami tchórzy
Już dla jastrzębie
Za śniadanie służy
Nie ma zgody w narodach
Chwali się niedziela
Że daje rozkosze
Dzień pracy się broni
Że mnie biorą grosze
W narodzie siła
W słońcu się mienił
Jak mydlana bańka
Gdy naród dmuchnął
Sczezła wańka-wstańka
Taki los mu się należy
Osła w masce rumaka
Zgłoszono na wyścigi
Gdy usteczka otworzył
Spadł do trzeciej lig
Dwa koguty
Kur o kokoszę
Zwycięstwo znaczy pianiem
Jastrząb go porywa
Rywal wraca w posiadanie
Muł chełpiący się rodowodem
Muł rodowodem kobyły się chwali
Nad grobem uznaje ojca osła
Nie ma tego zła
Co by trochu dobra nie niosło
Żółw i zając
Ida w zawody kto szybszy
Zając derby lekce sobie wazy
Żółw już u mety
Przegrał zając wraży
Różne są koleje losu
Mucha w smole się żali
Co za pieskie życie
Raj wspominając
Przy świńskim odbycie
Ile jest takich
Kogut co był baranem
Myślał że jest orzeł
Skrzydła mu przycięli
Pomóż Panie Boże
Zasłużona kara
Dola twoja krucha
Słyszy przemowę pająka mucha
Wtem pod packa mucha ginie
Nie ma i pająka i po pajęczynie
Ślepy Sokrates
Kulawego niósł ślepy
Był Sokratem prawie
Nie słuchał kulawego
Obaj giną w stawie
Zajączek jeden młody
Nie licz na przyjaciela sąsiada
Gdy ci pies kuperek zjada
Daphnis w drzewo bobkowe przemieniona
Po co się bronisz
Przed Apollem Daphne
Poddaj się bo Apollo
Ma zamiary trafne
Może nie z tej samej
Filiżanka przed dzbanem nadęta się puszy
Jam jest szlachetna w tobie nie ma duszy
Bogacz i biedny są z tej samej gliny
Czemu się różnią szukajmy przyczyny
Kogut myszka i kot
Taką relację
Składa myszka matce
Kogut potworem
Kotek cnót wzorem
Matki nauka
Pozór oszuka
Żołądź i dynia
Idiotycznie Pan Bóg uczynił
Wieszając na dębie żołądź miast dyni
Aż tu chłopu śpiącemu pod dębem
Żołądź z wysoka wpada między zęby
Rodzi się olej pod chłopską czachą
Po dyni byś trafił z mety do piachu
Rybak i szczupak
Rybka niepocieszona
Z wielkości robaka
Szczupak łyka go z hakiem
Już zjedli szczupaka
Wzrost nieduży
Też posłuży
Kruk naśladuje orła
Kruk wzorek orła
Na barana mierzy
Zaplatany w wełnie
Już łupem pasterzy
Do sił zamiar mierz
Gdyś podlejszy zwierz
Chłop i żmija
Chłop rozmroził żmiję
Ta nań syczy
Ten ja kijem
Śmierć i nieszczęśliwy człowiek
Śmierci wzywa nieszczęśnik
Gdy ta staje z kosą
Na ratunek wzywa
Piekła i niebiosa
Lepsza choroba
Niż pójść do groba
Lis i kogut
Lis pokój ogłasza
Koguta chce ściskać
Ten dla kompaniji
Charta woła z bliska
Lis czmycha kogut pieje
Oszust z oszusta się śmieje
Zupełnie jak u ludzi
Wybielić się chciała czarna owca
Zażądała białego pokrowca
Że puszczała farbę przemoknął pokrowiec
Znów czarna owca pośród białych owiec
Bajka przewrotna
Lisek tłomaczył zrozpaczonej gęsi
Że niepotrzebnie przed nim portkiem trzęsie
Miast krzyk podnosić ma pójść na współpracę
Kurę z kurnika spłoszyć lub przegonić kaczę
Ta nieskora jednak do kolaboracji
Już rodzinie lisiej służy do kolacji
Morał nie broń się gdy cię złośnik kusi
Najpierw giną na współpracę głusi
Zając i żaby
Spłoszony zajek
Wedle stawu skika
Żab stadnina
Z pod stóp mu umyka
Ten rad że są tchórze
Więksi niźli on sam
Radość swą wyraża
W zającowych pląsach
Wilk i owce
Wilk w dole udaje
Że pokute czyni
Owce współczujące
Namawiają wynajdź
Wreszcie przystaje
Na pomocne dłonie
Zgotował mówcom
I tej bajce koniec
Pałasz i księga
Pałasz u boku dufny
Że wiele może
Że bez pożytku
Przyganiał księdze
Gdy wróg kark przygiął
Słucha w pokorze
Pałasz bez rady
Doprowadzi w nędzę
Lis i kozioł
Z jednej żłopią studni
Lis po koźlęciu czmychnął
Kozłu wyjść jest trudniej
Kozioł nie pomyślał
Nie wyszedł do dzisiaj
Na dwoje babka wróżyła
Jeden komar żył w ciągłej obawie
Odwagi nie miał dopaść koryta
Dziś u powały kona już prawie
Choć już w zasięgu szyja odkryta
Drugi komar strugał gieroja
Zmierzał do michy jak lwica wściekła
Tego dopadła już packa moja
I na głodniaka poszedł do piekła
Lepszy wróbel w garści
Krogulec ułapił słowika śpiewaka
Ten prosi by większego złowił sobie ptaka
Ten rzecze lepszy w dziobie mały kęs
Niż niepewny miraż dużych mięs
Zgoda buduje
Taka gołębiom zdarzyła się wpadka
W sieci ptasznika miota się gromadka
Radzi starszyzna natrzeć na sieć społem
Wyszli na wolność z podniesionym czołem
Kiedy niezgoda Polaków nie dzieli
Korzyść dla wszystkich to obywateli
Żaba i wół
By dorównać wołu
Żaba się nadyma
Huk straszliwy
I już żaby ni ma
Nie masz mamony
Ni postury
Nie próbuj
Strugać figury
Wilk i jagnię
Jagnie u wodopoju
Na zarzutów wilka
Logicznych argumentów
Przedłożyła kilka
Unosi bo jest zbirem
Racji nie uznaje
Sam karę wyznacza
I się przy tym naje
Bajka marksistowska
Ezop niewolny
Garbus i jąkała
Ąleć mu bozia sprawny dowcip dała
Przeto w swych bajkach smagał biczem
Panów widzianym okiem niewolniczym
Chcesz mieć pokój gotuj się do wojny
Węgorz się żmii żali
Ciebie się boja a mnie by zjadali
Jak ja zębów użyj niby miecze
Będziesz bezpieczny żmija mu odrzecze
Co wolno księciu tego nie prosięciu
Wosk nie wybaczał że twardnieje glinie
Rzuca się w ogień zamiast twardnieć ginie
Nie kuś losu gdyś nie godzien
Bądź ze swego kontent co dzień
Samo życie
Prosi sucha chłopa
Naostrz mi waść kosę
Pod niebo w podzięce
Samo cię wyniosę
Ten klepie ostro
Już skończona praca
Sucha w nagrodę chłopu
Postać nieco skraca
Zapewne ten u Piotra
Dziś cieszy się zdrowiem
Nie sądźmy że z suchą
Bies był w cichej zmowie
Dwie myszki
Mysz polna na wyżerce
U miastowej myszy
Spłoszona na kęs prosi
Pośród polnej ciszy
Lepsza bez pręgierza
Uboga wieczerza
Los jest przewrotny
Widząc chłopskie wesele
Grabarz doły kopie
Tudzież oblicza ile
Zarobi na chłopie
Lecz nie od dziś wiadomo
Że i tak się zdarza
Że pospołu z chłopem
Zabiją grabarza
Dla innych więc zawczasu
Nie wykopuj dołu
Bo możesz w nim zostać
Pochowan pospołu
Nie czyń dobrze złemu
Na stylisko gaj chłopu udzielił konara
Wnet pod ciosami na gaj przyszła mara
Nie podpieraj złego
Padniesz pod ciosami jego
Amen
Bajek u mnie całe mrowie
Niechaj wyjdą ci na zdrowia